Drugi tydzień kwietnia  2013 roku z pewnością należał do wyjątkowych. Po raz trzynasty odbył się w Polkowicach Tydzień Twórczości Artystycznej ŻAK-ART.

Cyprian Kamil Norwid powiedział: „Piękno na to jest, by zachwycało” – i właśnie pod tym hasłem przebiega ŻAK-ART. Z pięknem utożsamiać można zarówno teatr, muzykę, jak i poezję. Tego piękna było podczas ŻAK-ART-u pod dostatkiem.

I jak przystało na prawdziwe piękno – zachwycało.

8 kwietnia (poniedziałek)

Poniedziałek z pewnością zostanie zapamiętany jako święto teatru. Specjalnie dla ŻAK-ART-u Polkowice odwiedziła aktorka i reżyserka Agata Kucińska wraz ze swoim monodramem pt. „Żywoty świętych osiedlowych”. W surowej, betonowej scenerii ponurego osiedla aktorka opowiedziała historie nietypowych świętych. Są oni opuszczonymi i zapomnianymi przez wszystkich istotami potrzebującymi własnej legendy, pewności, że coś po nich pozostanie. Aktorka w mistrzowski sposób wykreowała za pomocą lalek takie postacie jak np. stary Egon pełen misjonarskiego zapału – jako że swoich grzechów nie posiadał, postanowił wyspowiadać całą telewizję, przed którą spędza ostatnie lata swojego życia. Jest też Apollonia, pragnąca za wszelka cenę pomagać innym i wskutek tego stająca się prostytutką. Poznaliśmy także Andżelikę, która „nikomu nie chce kłopotu sprawić”, a jednak jest wykorzystywana przez mieszkańców osiedla. Cały swój gniew i ból zamyka w słoikach.

Te i kilka innych postaci aktorka wybrała z powieści Lidii Amejko pt. „Żywoty świętych osiedlowych”  i nadała im niesamowity charakter. Każda z nich ma swoją historię i potrzebę zaistnienia w świecie brzydoty i betonu. Całość została z mistrzowską precyzją dopasowana do muzyki granej na żywo przez Sambora Dudzińskiego. Dzięki niej nastrój spektaklu był przesiąknięty tajemniczością. Wystrój sceny, choć na początku wydawał się ascetyczny, dzięki niesamowitej grze świateł nagle ożył i zachwycił zarówno prostotą, jak i kolorystyką. Agata Kucińska pokazała wspaniały kunszt aktorski, wcielając się w poszczególnych bohaterów betonowego świata. Gra lalkami dała możliwość spojrzenia na życie z innej perspektywy, a bogactwo językowe zachwyciło z pewnością wielu widzów. Całość prezentuje się niesamowicie i niewątpliwie jest warta obejrzenia.

Po obejrzeniu spektaklu mieliśmy (klasa I „c” LO) możliwość spotkania z panią Agatą Kucińską. Aktorka chętnie odpowiadała na nasze pytania i bez oporów zdradzała tajniki swojej pracy.  Dowiedzieliśmy się, jak wyglądały próby poprzedzające występy. Aktorka, chcąc dopracować gesty kukiełkowych postaci, układała konstrukcję z luster, by dokładnie widzieć każdy ruch lalek. Agata Kucińska ujawniła nam także arkana aktorskiego kamuflażu, niedostępnego dla zwykłego widza. I tak np. magiczne słoiki Andżeliki okazały się być bardzo prostą konstrukcją słoików i światłowodów, a zwykłe pudełko po butach miało niezwykłe zastosowanie. Dowiedzieliśmy się też, że aktorka samodzielnie, domowym sposobem, wykonała wszystkie kukiełki. Pomimo prostoty scenografii przygotowanie sceny do występu trwa prawie cztery godziny. 

Mieliśmy także możliwość poznać pana Sambora Dudzińskiego, który zaprezentował nam wszystkie instrumenty wykorzystywane w spektaklu. Niektórych z nich nie można nazwać instrumentami, a jednak dźwięk, jaki wydają, jest niesamowity. Przykładem takiego „instrumentu” jest blaszka do ciasta i miotełka, które razem dają tajemniczy odgłos (nad jego pochodzeniem zastanawialiśmy się od początku spektaklu). Spotkanie pozwoliło przyjrzeć się aktorstwu od tej drugiej, nieznanej strony, jak również przybliżyło nam zawód aktora. Z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci.

9 kwietnia (wtorek)

9 kwietnia stał się niesamowitym świętem teatru i muzyki. W polkowickim Zespole Szkół pojawili się początkujący wykonawcy i aktorzy z Polkowic, Lubina i Głogowa. Od początku można było odczuć wyjątkowość tego dnia. Ze wszystkich stron słychać było gorączkowe przygotowania do występów. Dekoracje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Kiedy publiczność zajęła już swoje miejsca i gwar ucichł, na scenie zaczęły dziać się najrozmaitsze rzeczy.

Na początek w klimat teatru wprowadziła nas szkolna grupa teatralna „Anty-dotum” z przedstawieniem „Potango”,  opartym na „Tangu” Sławomira Mrożka. Następnie rozpoczęły się występy zespołów i solistów. Każda kolejna grupa była inna od poprzedniej, wyjątkowa, rozśmieszająca lub zmuszająca do refleksji. Teatr Garnizonowy z Głogowa przeniósł nas w czasy antycznej Grecji i perypetii bóstw. Z kolei spektakl „Pif-paf, jesteś trup”, zaprezentowany przez Gimnazjum nr 1 w Polkowicach, pozwolił zatrzymać się na chwilę nad problemem agresji w otaczającym świecie.  Zespół z Gimnazjum nr 2 w Polkowicach przeanalizował ludzkie uczucia w spektaklu pt. „Wariacje na temat miłości”. Odrobinę klasyki wprowadziło na scenę Liceum Ogólnokształcące nr 1 z Lubina przedstawieniem „Świętoszek” oraz „Ferdydurke” (w wykonaniu „Dzikich Bąków”). Publiczność mogła podziwiać wspaniałe przygotowanie aktorów oraz ich wyjątkowe kostiumy. Zarówno „Dzikie Bąki”, jak i interpretatorzy „Świętoszka” pokazali, że dzieło klasyczne nie oznacza wcale dzieła nieaktualnego. 

Elementem, który wniósł odrobinę humoru był występ klasy I b LO z programem zaprezentowanym na tegorocznej „PA-KLA-PIE”.  Układ choreograficzny bardzo rozbawił publiczność, a uczniowie zostali nagrodzeni gromkimi brawami. W świat muzyki przenieśli nas członkowie zespołu „IN FUSION”, muzycy z Gimnazjum nr 1 w Polkowicach, a także grupa „Dead Tone”. Nie zabrakło również solistów, Katarzyny Jantos i Karola Pikora, którzy swoimi występami uświetnili trzeci dzień ŻAK-ART-u.
Zarówno zespoły teatralne, jak i muzyczne przyczyniły się do zbudowania niesamowitego klimatu. Widzowie z każdym kolejnym występem mogli zachwycić się kolejnym odsłoniętym rąbkiem tej niezwykłej tajemnicy, jaką jest sztuka, dać oczarować się magii teatru i zasłuchać w nieskończone rytmy i nuty granej muzyki. Jeszcze raz wielkie brawa dla wszystkich wykonawców i aktorów!

10 kwietnia (środa)

Ogólnopolski Konkurs Recytatorski

„Gdy się recytuje wiersze, zdaje się, że forma zabija treść. Poeci swoje wiersze czytają prosto, konkretnie i poezja czytana w ten sposób brzmi najlepiej. Wisława Szymborska powiedziała, że trzeba czytać tak, jakby się głośno myślało. Wtedy słowo nie traci swojej mocy i sensu. Ale są aktorzy, szczególnie aktorki, które same są czysta poezją. Czytają wiersze niezwykle pięknie i delikatnie” – powiedziała Anna Dymna. Tymi słowami rozpoczął się 10 kwietnia, czwarty dzień ŻAK-ART-u. Ten dzień to święto poezji, czyli szkolne eliminacje Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Właśnie tak – pięknie i delikatnie – uczniowie polkowickiego Zespołu Szkół deklamowali wybrane przez siebie dzieła. Przede wszystkim dominowały wiersze Juliana Tuwima, ale nie zabrakło także fragmentów prozy współczesnych autorów, m.in. Lidii Amejko i Nicolasa Sparksa. Przed recytującymi stanęło trudne zadanie: zachwycić jury swoją interpretacją znanych dzieł. Na przyciemnionej scenie szybko wytworzył się odpowiedni klimat, co pozwoliło wprowadzić słuchaczy w tajemniczy nastrój poezji. Jury po dłuższym namyśle przyznała wyróżnienia Kornelii Marczak i Adriannie Minorczyk. Podium zaś przypadło Katarzynie Jantos (I miejsce), Oktawii Kurt i Paulinie Misiak (II miejsce ex aequo) oraz Kacprowi Turkowi (III miejsce).

Wykład

W środowe popołudnie naszą szkołę odwiedził profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, Milan Lesiak. Wygłosił on wykład zatytułowany: „O odmienności teatru i filmu uwag kilka, czyli prosty wybór”. Dla profesora Lesiaka okazał się to być bardzo prosty wybór (teatr!). Profesor poświęcił czas, by wyjaśnić nam wyższość teatru nad filmem. Rozpoczął prelekcję krótkim filmem pt. „Wjazd pociągu na stację w Ciotat”, który jest najstarszą produkcją filmową. Profesor stwierdził, że od tamtego czasu w kinie nic się nie zmieniło. Nadal ma zaskakiwać widzów, więc nic dziwnego, że wykorzystuje nowe techniki, jednak estetyka filmu nie uległa znaczącym zmianom. Tym samym teatr przeważa nad filmem, ponieważ każdy spektakl teatralny jest jedyny i niepowtarzalny, a  w filmie zawsze oglądamy tę samą wersję. Obie formy różnią się też sposobem oddziaływania na widza. Film nastawiony jest na emocjonalność, pełno w nim pięknych aktorów i łatwych wzruszeń. Z kolei teatr skupia się raczej na grze aktorskiej i daje widzowi realizm trójwymiarowej przestrzeni, jak i możliwość zastanowienia się nad treścią spektaklu.

Następnie profesor Lesiak przeszedł do tematu sztuki teatralnej. Nie popiera on rozwiązań werystycznych dążących do realizmu na scenie przez ukazywanie obiektów w ich naturalnym rozmiarze. Także wprowadzanie widzów na scenę, które ma za zadanie połączyć prawdziwy świat z tym w teatrze, nie jest dobrym pomysłem, bo – jak powiedział profesor – „nie ma sztuki bez odbiorców”. Co się stanie, jeśli wszystkich widzów wprowadzimy na scenę? Zdaniem profesora teatr przestanie być sztuką. 

Pomimo to, że wiele osób poprze profesora Lesiaka w jego miłości do teatru,  rzeczywistość pokazuje nam, iż częściej wybieramy film z jego zbyt dosłownym przesłaniem niż o wiele głębsze refleksje płynące z teatru.  Dlaczego? Głównie z lenistwa i zadowalania się łatwiej dostępnymi zamiennikami. Każdy ma wybór między teatrem a kinem, jednak nie dla każdego jest on prosty.

Karolina Tomczyk, kl. I „c” LO

GALERIA ZDJĘĆ: