Przeczytaj fragment opowiadania, a następnie wciel się w rolę detektywa i profilera psychologicznego. Kto jest zabójcą? Użyj swojej wyobraźni! To, jak zakończy się sprawa, zależy od Ciebie!

Zapraszamy uczniów Zespołu Szkół im. Narodów Zjednoczonej Europy w Polkowicach do udziału w konkursie "Zagadki kryminalne", rozwijającego twórcze myślenie, wyobraźnię oraz umiejętności pisarskie.

ZADANIE KONKURSOWE:
• Napisz opowiadanie kończące fragment książki (zob. poniżej).
• Praca powinna być napisana czcionką 12 i mieścić się maksymalnie na dwóch stronach formatu A4.
• Kopiowane części lub fragmentów cudzych tekstów jest zabronione.
• Prace należy oddawać w wersji papierowej (do gabinetu A2 - psycholog szkolny) oraz elektronicznej (na płycie CD bądź wysyłając na maila w formacie pdf na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.).
• Pracę winny być podpisane: imię i nazwisko, klasa.


NAGRODY: Dyplomy, upominki i książki o tematyce psychologicznej.

• Termin składania prac - do 28.02.2015 roku (włącznie).
• Rozstrzygnięcie konkursu – do 21.03.2015 roku.
• Wręczenie nagród – do końca marca 2015 roku.
Zapraszamy do lektury i napisania zakończenia!


* * *


"Sprawa bosonogiej dziewczyny"

Na ekranie stojącym w północnej części sali wyświetlono fotografię zwłok ślicznej, drobnej blondynki. Dwudziestoletnia Deborah Lynn Wilson leżała na plecach u podnóża schodów w jednym z budynków kampusu filadelfijskiego Uniwersytetu Drexela. Studentka ostatniego roku matematyki, była modelka, została brutalnie pobita i uduszona. Minęło siedem lat, a nikomu nie postawiono zarzutów. Detektywi przybyli z Londynu, Paryża, Nowego Jorku i Wirginii mieli przeanalizować wspólnie dziewiątą sprawę, której nadano nazwę „Śmierć Deborah Wilson”. Miejsce zbrodni nie kryło żadnych standardowych wskazówek, które wyszkolony policjant powinien natychmiast zauważyć – na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało na motyw finansowy albo seksualny. Brakowało śladów rabunku: ciało Deborah okrywał szary, pikowany w dolnej części płaszcz, który narzuciła na siebie tamtego chłodnego dnia, 30 listopada 1984 roku, tydzień po Święcie Dziękczynienia; zimowych rękawiczek nie zdążyła wyjąć z kieszeni; na ręce miała zegarek. Nie było również widocznych oznak napaści o charakterze seksualnym.

Późnym wieczorem 29 listopada 1984 roku Deborah siedziała w pracowni komputerowej w Randell Hall, najbardziej charakterystycznym budynku kampusu. Wzniesiony w 1901 roku, był gigantycznym labiryntem sal wykładowych i pomieszczeń biurowych, w którym mało kto potrafił odnaleźć drogę. O godzinie jedenastej w nocy Deborah zadzwoniła do rodziców, którzy mieszkali w New Jersey po drugiej stronie rzeki. Powiedziała, że musi zostać w pracowni dłużej, aby skończyć zadanie, które miała przygotować na następny dzień rano.

Choć podobała się kolegom, nie miała chłopaka. Nie paliła papierosów ani nie piła alkoholu. W szkole średniej była modelką i grała na klarnecie, ale na studiach skoncentrowała się wyłącznie na nauce. Mieszkała w domu z rodzicami i dojeżdżała na zajęcia. Rodzice często wyrażali zaniepokojenie, że ich bezpośrednia, ufna, nieco naiwna córka przesiaduje do późna w niebezpiecznej dzielnicy zachodniej Filadelfii. Deborah zapewniała, że budynek wydziału politechnicznego jest dobrze chroniony, a kiedy wychodzi z niego w nocy, zawsze prosi strażnika, aby odprowadził ją do samochodu.
Dwie i pół godziny później, o pierwszej trzydzieści w nocy, Deborah raz jeszcze zadzwoniła do domu i poinformowała rodziców, że ukończenie zadania zajmie jej dodatkową godzinę. Mieli się nie martwić, ponieważ w pracowni towarzyszył jej były chłopak, Kurt Rahner. Obiecał, że zaczeka i odprowadzi ją na parking. W rzeczywistości stało się inaczej – Rahner opuścił pracownię niedługo potem. Wychodząc, poprosił głównego strażnika kampusu o zapewnienie Deborah ochrony w drodze do samochodu. Strażnik przekazał tę prośbę swojemu koledze, Davidowi Dicksonowi, który patrolował teren kampusu od północy do ósmej rano. Kilka minut po pierwszej trzydzieści Deborah została sama – właśnie wtedy morderca zaatakował.

Snyder przedstawił prawdopodobny przebieg zdarzeń: napastnik zaatakował Deborah, pobił ją, zmuszając do uległości, a następnie udusił przedłużaczem. Kabel znaleziono obok komputera; rowki na jego powierzchni pasowały do śladów na szyi Deborah. Morderca przeciągnął ją przez korytarze wielkiego, pustego, pogrążonego w ciemnościach budynku, następnie przez drzwi prowadzące na betonową klatkę schodową przylegającą do zewnętrznej ściany. U podnóża zimnych, niemych schodów zmasakrował zwłoki, uderzając w nie dwoma cegłami, metrowej długości deską i metalowym pałąkiem. Wszystkie te przedmioty znaleziono, zakrwawione, obok ciała. O dziewiątej rano dwóch studentów natknęło się na zwłoki na podeście schodów.

W trakcie prezentacji Fleisher rozdał słuchaczom dodatkowe zdjęcia ciała, plamy krwi znalezionej w pracowni, komputera, z którego korzystała w chwili śmierci, oraz typu tenisówek, które nosiła. Białe reeboki i białe skarpetki.

Fleisher stanął obok Snydera za podium i otworzył dyskusję. – Co wiadomo na temat strażnika? – rozpoczął. – Dickson od początku został uznany za podejrzanego – powiedział Snyder. Wiele wskazywało na jego winę. Podczas przesłuchań nie potrafił określić, gdzie dokładnie przebywał tamtej nocy. Przedstawił jednak alibi: drugiemu strażnikowi powiedział, że rozmawiał w tym czasie przez telefon z dziewczyną i zapomniał odprowadzić Wilson do samochodu. Mamy częściowo negatywny wynik badania wykrywaczem kłamstw, ale sądy nie pozwalają wykorzystywać wyników badania wariografem jako materiału dowodowego.
– Nie było podstaw, żeby go aresztować – przyznał Snyder. Zebrani zasypali Snydera pytaniami.
– Czy dozorca budynku był tamtej nocy na służbie?
– Nie – pokręcił głową Snyder.
– Czy ktokolwiek włamał się tamtej nocy do jakiegoś budynku na terenie kampusu?
– Nie.

Pół godziny później Snyder oparł się zmęczony o mównicę. Dyskusja powoli zamierała. Wyglądało na to, że jedyną korzyścią, jaką wyniesie ze spotkania, będzie darmowy lunch, moralne wsparcie i kilka ciekawych pomysłów. Niespodziewanie głos zabrał Walter. Lubił włączać się do dyskusji na samym końcu, jakby występował na ostatniej zmianie sztafety. Zmarszczył brwi i poprawił okulary, które zsunęły się po orlim nosie.

– Jeżeli mogę się wtrącić… – zaczął – kluczem do rozwiązania zagadki jest brak butów i skarpetek na stopach ofiary.