Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami uczestników obozu naukowego (humanistyczno-teatralnego) w Przemkowie, który odbył się w dniach 28-30.10.2013 r.
Sprawozdanie z obozu humanistycznego w Przemkowie
Po raz kolejny w ramach kształcenia humanistycznego zorganizowano obóz humanistyczno-teatralny, tym razem w Przemkowie, niedaleko Polkowic. Wzięli w nim udział w zdecydowanej większości uczennice kl. II c, ale też inni uczniowie zainteresowani teatrem, literaturą i historią.
Postawiono sobie bardzo ambitne cele do realizacji, a mianowicie: rozwijanie możliwości twórczych poprzez zajęcia teatralne, poznanie historii i literatury Polski z czasów PRL-u, ćwiczenie koncentracji pamięci i efektywnego uczenia, a także kształcenia umiejętności współdziałania w zespole i prezentowania efektów swojej pracy.
Realizacja tych celów możliwa była poprzez bogaty program różnorodnych działań, tj.:
- warsztaty teatralne pt. „Magia sceny” prowadzone przez instruktora teatralnego p. Piotra Mosonia,
- lekcje polskiego i historii przygotowane przez p. Ewę Dudziak-Gaj i p. Danutę Zagułę; dotyczące trudnej historii Polski po II wojnie światowej oraz analizy i interpretacji tekstów z zakresu rozszerzonego (wierszy Cz. Miłosza, E. Brylla, Z. Herberta, S. Barańczaka; twórczość M. Hłaski, A Bury). Wykłady i warsztaty przeplatane były piosenkami socrealistycznymi, pokazami plakatów i portretów przywódców oraz pieśniami J. Kaczmarskiego i fragmentami kronik z propagandą PRL-u; esejami dotyczącymi powyższych tekstów.
- maraton teatralno-filmowy, w programie którego znalazły się takie znaczące pozycje filmowe jak: „Popiół i diament”, „Miś”, „Rewers”, i „Bieg”, spektakle ze sceny faktu – „Golgota wrocławska” i „Inka”.
- warsztaty „Będę Mistrzem” w ramach programu unijnego „Bądź kowalem swego losu”, na których poznawali techniki efektywnego uczenia się i koncentracji.
Podsumowaniem obozu była etiuda na podstawie wiersza J. Tuwima pt. „Pif-Paf” Przygotowali ją uczestnicy zajęć teatralnych.
Cele, które sobie postawiono zostały zrealizowane - młodzież nie tylko pogłębiła swoją wiedzę i zdobyła dodatkowe umiejętności, ale też poznała się wzajemnie w różnych relacjach i sytuacjach, oraz nauczyła się współdziałać w grupie.
Obóz na pewno zintegrował młodzież. Najlepszym dowodem na to, że było to przedsięwzięcie jak najbardziej udane, są wypowiedzi uczniów, które dołączam.
Ewa Dudziak-Gaj
* * *
Trzydniowe łamanie głów w Przemkowie
Dzień 1
Około godziny 9.00 byliśmy na miejscu. Do 10.00 trwały sprawy organizacyjne: zakwaterowanie, zapoznanie się z regulaminami itp. Równo ze wskazówkami zegara zaczęliśmy ostrą pracę mózgów. Pierwsze na zajęciach przywitały nas panie ze szkoły szybkiego uczenia się i czytania. Kurs ten miał trwać przez wszystkie dni pobytu w Przemkowie, a odbywał się w ramach projektu „Bądź kowalem swojego losu”. Zajęcia nosiły nazwę „BĘDĘ MISTRZEM”. Do godziny 13.00 zmagaliśmy się z różnego rodzaju zadaniami mającymi na celu poprawę wydajności naszego rozumienia czytanego tekstu. Po krótkiej, bo tylko 30-minutowej przerwie, wszyscy z wielkim uśmiechem i niezwykłym entuzjazmem spotkaliśmy się na stołówce, w której podano nam obiad. Chwilę później, najedzeni i z wielką ochotą wyszliśmy całą grupą na spacer po Przemkowie w celu poznania zabytkowej części miasteczka i jego historii. Spacer szybko minął, a my już o 16.30 z wielkim zapałem otwieraliśmy swoje umysły. Część z nas, która uczestniczy w zajęciach teatralnych, kontynuowała je wraz ze swoim opiekunem, a cała reszta pilnie uczyła się i pogłębiała swoją wiedzę na lekcjach historii i języka polskiego. Główną tematyką wykładów były czasy stalinowskie, komunizm oraz PRL.
Po trzygodzinnej pracy spotkaliśmy się wszyscy na kolacji. Następnie znowu w wielkim stylu kontynuowaliśmy zajęcia przedmiotowe. Około godziny 21.00 zaczęliśmy maraton filmowy, podczas którego zobaczyliśmy „Popiół i diament” w reżyserii Andrzeja Wajdy oraz „Golgotę Wrocławską” w reżyserii Jana Komasy.
„Popiół i diament” – pierwszy z filmów wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Było to „coś” innego, głównie dlatego, że był to film z 1958 roku, a co za tym idzie – czarno-biały. Poza tym doskonale oddał wszystko, co działo się wówczas w Polsce. AK wydaje wyrok na wojewódzkiego sekretarza PPR Szczukę. Jednak dwaj młodzi AK-owcy, którzy mają go wykonać, Maciek Chełmicki i Andrzej, omyłkowo zabijają kogoś innego. Okazuje się, że Szczuka spędza noc w tym samym hotelu, co Chełmicki. Chłopak staje przed szansą, a zarazem powinnością wykonania rozkazu. Jest 9 maja 1945 roku, w hotelu trwa bankiet z okazji zakończenia wojny, Maciek poznaje Krystynę, barmankę w hotelowym barze, w której się zakochuje. Walczy w nim poczucie bezsensu zabijania, zwłaszcza w obliczu końca wojny, i chęć normalnego życia z koniecznością wypełnienia żołnierskiej przysięgi.
„Golgota Wrocławska” z kolei to wielowątkowy spektakl w formie filmowej, oparty na faktach. Fabuła dotyczy brutalnego śledztwa i sfingowanego procesu w latach 1948-1949, w czasie największego terroru komunistycznego. 45 lat później – w 1994 roku – młody nauczyciel (postać inspirowana osobą Krzysztofa Szwagrzyka – znanego historyka) pisze doktorat. Podczas pracy przez przypadek natrafia w archiwum na nigdy niewysłane listy pożegnalne skazanych na śmierć. Postanawia je wysłać, a o ofiarach, m.in. autorach tych listów, zrobić wystawę, co spotyka się z ogromnymi kontrowersjami. Jednocześnie w filmie ukazane jest śledztwo toczące się w latach 1948-1949, podczas którego oficer śledczy Feliks Rosenbaum próbuje wymusić przyznanie się do fikcyjnej winy trzech podejrzanych – Henryka Szwejcera, Heinza Gerlicha i Władysława Czarneckiego. Jak się okazuje, śledztwo jest dla Rosenbauma trudniejsze niż przypuszczał. Aktorzy pracowali na autentycznych dokumentach – listach skazanych na karę śmierci. Autentyczny jest również list z pogróżkami, który dostał Krzysztof Szwagrzyk po napisaniu doktoratu. Prawdziwa jest też scena z telefonem od żony prokuratora, który zmarł po obejrzeniu wystawy Krzysztofa. Według mnie, podobnie jak „Popiół i diament”, był to film godny uznania!
I w ten sposób zakończyliśmy pierwszy dzień intensywnej pracy. Wszyscy grzecznie położyli się spać, z niecierpliwością oczekując dnia następnego.
Dzień 2
Równo o 7.00 byliśmy na nogach. Do 9.00 każdy z nas miał chwilę na poranną toaletę, po czym wszyscy spotkaliśmy się na śniadaniu. Podobnie jak pierwszego dnia, zaczęliśmy od wykładów z historii i języka polskiego. Dowiedzieliśmy się, czym był „Polski Październik”, Czerwiec 1956, Marzec 1968, Grudzień 1970 oraz wydarzenia, które miały miejsce w Polsce aż do 1980 roku. Po zajęciach przyszła pora na dotlenienie mózgu, która trwała aż do obiadu.
Kolejnym punktem dnia były zajęcia „BĘDĘ MISTRZEM”. Udoskonaliliśmy na nich techniki czytania oraz uczyliśmy się żonglowania, które jest jedną z metod koncentracji. W tym samym czasie druga grupa odgrywała swoje role na zajęciach teatralnych. W pełnym składzie mogliśmy spotkać się dopiero na kolacji, i tak już zostaliśmy do końca dnia.
Wieczór spędziliśmy dość nietypowo jak dla nas, a mianowicie na nauce. Przybierała ona różne formy, takie jak oglądanie i zapoznawanie się z twórcami lat 70-tych i 80-tych – piosenkarzami i pisarzami. Mogliśmy zobaczyć również plakaty propagandowe, a panie profesorki pomogły nam zrozumieć ich przesłanie.
Przedostatnią atrakcją tego dnia było mini-przyjęcie urodzinowe naszej koleżanki Adeli, która obchodziła swoje siedemnaste urodziny. W miłej i ciepłej atmosferze świętowaliśmy, śpiewając i jedząc przepyszny tort. Do 23.00 czas spędziliśmy na oglądaniu filmu pt. „Rewers” w reżyserii Borysa Lankosza. Akcja filmu rozgrywa się w dwóch planach – we wczesnych latach pięćdziesiątych oraz współcześnie. Główną bohaterką jest Sabina (Agata Buzek), „szara myszka”, która właśnie przekroczyła trzydziestkę. W jej życiu wyraźnie brakuje mężczyzny. Matka (Krystyna Janda) wie o tym najlepiej, dlatego próbuje za wszelką cenę znaleźć dla swojej córki odpowiedniego kandydata na męża. Całą sytuację kontroluje babcia (Anna Polony), ekscentryczna dama o ciętym języku, przed którą nie uchowa się żadna tajemnica. W przedwojennej kamiennicy pojawiają się kolejni adoratorzy. Żaden z nich nie wzbudza jednak zainteresowania Sabiny. Pewnego dnia, jak spod ziemi, zjawia się uroczy, inteligentny i diabelsko przystojny Bronisław (Marcin Dorociński). Jego obecność rozpocznie serię zaskakujących zdarzeń, które ujawnią drugą stronę kobiecej natury... Według mnie, zdecydowanie dobre kino z efektem zaskoczenia!
W ten sposób minął drugi dzień na obozie naukowym...
Dzień 3
Standardowo dzień zaczęliśmy pobudką o 7.30, śniadaniem o 8.30, a już o 9.00 – sporą dawką historii i polskiego. Tematem wykładów tego dnia były przykłady zniewolenia wśród literatów. Przed obiadem odbyliśmy spacer, który dobrze nam zrobił. Z optymizmem wróciliśmy do ośrodka wypoczynkowego na obiad, a następnie kontynuowaliśmy warsztaty z szybkiego czytania. Następnym punktem programu miało być ognisko z kiełbaskami, ale, niestety, pogoda nam nie dopisała. Wieczór spędziliśmy na maratonie teatralno-filmowym. Grupa naszych aktorów zaprezentowała efekty swojej trzydniowej pracy, a następnie zagłębiliśmy się w film pt. „Uwikłanie” w reżyserii Jacka Bromskiego.
W ekranizacji bestsellerowego kryminału Zygmunta Miłoszewskiego tropem sprytnego mordercy podąża cyniczny komisarz Smolar i nieustępliwa prokurator Agata Szacka. Duet, jaki tworzą, jest mieszanką wybuchową nie tylko ze względu na ich temperamenty, ale również z powodu łączącego ich w przeszłości romansu. Prokurator Szacka, prowadząc najtrudniejsze w swojej karierze śledztwo, dotknie historii, o których od lat krążą legendy. Najnowszy thriller w reżyserii Jacka Bromskiego trzyma w napięciu do ostatniej sceny. Okazuje się, że informacja jest najpotężniejszą z broni, a wiedza o ludzkich słabościach – najlepszą polisą na życie. „Uwikłanie” to film, który głośno mówi o tym, o czym strach rozmawiać nawet szeptem.
To był nasz ostatni dzień pracy umysłowej w Przemkowie. W czwartek zjedliśmy już tylko śniadanie i około godziny 11.00 byliśmy w Polkowicach.
Cały obóz mogę śmiało nazwać sporą dawką wysiłku dla mózgu. Pomimo iż pracy było naprawdę dużo, wydaje mi się, że wszyscy świetnie spędziliśmy te trzy dni. Wróciliśmy z głowami pękającymi od wiedzy oraz – co najważniejsze – przekonaniem, że nie był to zmarnowany czas. Ten wyjazd na długo pozostanie w naszej pamięci.
Martyna Popielska, kl. II „c” LO
* * *
„Pif-paf, jesteś trup”
Przemków – miasteczko oddalone od Polkowic niecałe trzydzieści kilometrów. Dlaczego o nim wspominam? Jestem tam z klasą na obozie humanistycznym.
Godzina 11.00, członkowie koła teatralnego wraz z panem Piotrem Mosoniem czekają w świetlicy na pojawienie się wszystkich uczestników obozu. Ma odbyć się premiera krótkiego przedstawienia na podstawie wiersza Juliana Tuwima „Pif – paf”, które zostało przygotowane w ciągu trzech dni. Po pojawieniu się wszystkich w sali na twarzach niektórych widać zdenerwowanie i tremę przed występem.
Początek zaczął się zgodnie z planem, bez żadnych potknięć. Z kolejnymi wypowiadanymi kwestiami negatywne emocje opuszczały aktorów. Uśmiechy i zadowolenie widowni oraz pana Mosonia dodawały im otuchy. Kiedy doszli do momentu wyciągnięcia widza na scenę, nikt nie wiedział, o co chodzi. Na szczęście Dorota stanęła na wysokości zadania i mimo że nie znała naszych zamiarów, wiedziała, jak się zachować i co zrobić. Zakończenie wywołało u niektórych lekki strach na twarzy, gdy aktorzy oddali w ich stronę „strzał”. Spektakl został odebrany pozytywnie. Widownia nie żałowała braw, a wychowawczynie obdarowały nas pochwałami.
Może i całość nie była doskonała, ale jesteśmy żywym dowodem na to, że w ciągu ośmiu godzin można przygotować „coś, co ma ręce i nogi”, a przy tym się podoba. Dzięki temu wyjazdowi wiemy, jakie są nasze mocne strony, a nad czym trzeba jeszcze popracować.
Amanda Skraba, kl. II „c” LO
* * *
W teatrze znajduję ucieczkę...
„Nie wyobrażam sobie życie bez teatru” – powiedziała Urszula Garbowska. Ta aktorka Teatru Polskiego powiedziała dokładne to, co myślę. Zawsze, gdy tylko mam możliwość wyjazdu na interesujący mnie spektakl, jadę tam. Zawsze towarzyszy mi ogromna ciekawość pomieszana z ekscytacją. W teatrze znajduję ucieczkę od codziennej monotonii i ciągłej nauki w czasie całego tygodnia. Oglądanie i obserwowanie aktorów jest niesamowitym uczuciem. Mogłabym ich nazwać moimi nauczycielami. Ludzie teatru to osoby niesamowicie uzdolnione, z których można brać przykład. Imponują mi swoim częstym poświęceniem dla roli, pracowitością, zdeterminowaniem i chęcią przeżywania nowych doświadczeń.
Ja, jako uczennica klasy humanistycznej, brałam udział w warsztatach teatralnych w Przemkowie, które prowadził pan Piotr Mosoń. Zazwyczaj zajęcia zaczynały się od „rozgrzewki”, która miała na celu poruszenie naszych zmysłów, umysłów oraz ciała. Nietuzinkowe rozbudzenie, spowodowane dziwnymi i rozmaitymi ćwiczeniami, sprawiało, iż po chwili każdy z nas był już pozytywnie nastawiony do tworzenia swego rodzaju sztuki.
Przeżywaliśmy tam prawdziwe burze mózgów na temat tego, jak w ciekawy i interesujący sposób przedstawić wiersz Juliana Tuwima „Pif-paf”. Każdy z uczestników zaproponował i przedstawił swój pomysł. Z tych oto inspiracji po pewnym czasie zaczęły się „rodzić” krótkie epizody. Kolejnym zadaniem było przeobrażenie ich w krótką scenkę, którą będziemy mogli przedstawić. Byliśmy świadomi, iż w kilka godzin nie jesteśmy w stanie stworzyć wielkiej i niesamowitej sztuki. Liczyły się jednak chęci, które każdy z nas miał.
Po wielu staraniach w końcu udało nam się zbudować przedstawienie, które bardzo chcieliśmy przedstawić innym. Tuż po wystawieniu naszego dzieła byliśmy bardzo mile zaskoczeni tym, iż nasza publiczność była zachwycona. Pan Mosoń pochwalił nas za to, że w tak krótkim czasie stworzyliśmy tę drobną sztukę, dając z siebie wszystko. Bardzo nas to zmotywowało do dalszej pracy, z tym zdumiewająco uzdolnionym nauczycielem, dzięki któremu uczymy się być choć trochę aktorami.
Kinga Kamińska, kl. II „c” LO
* * *
28 października 2013 roku wyjechaliśmy dużą grupą – moja klasa i kilka osób z innych klas – na obóz naukowy (humanistyczno-teatralny) do Przemkowa. Po przyjeździe na miejsce zakwaterowaliśmy się w Domu Wczasów Dziecięcych i zajęliśmy wyznaczone wcześniej pokoje. Następnie ustaliliśmy regulamin pobytu, do którego musieliśmy się stosować. Były to logicznie ujęte zasady, nie mieliśmy zatem problemu z ich zaakceptowaniem.
Po obiedzie wybraliśmy się na spacer po zabytkowej części miasta, by poznać choć skrawek historii z nim związanej. Widzieliśmy między innymi pomnik Przemka I, czyli założyciela miasteczka, w którym przebywaliśmy, oraz cerkiew będącą świątynią prawosławną. Niestety, nie mogliśmy zobaczyć jej wnętrza, ponieważ odbywały się w niej modły związane z pogrzebem. Odwiedziliśmy również park, w którym niegdyś stał zamek królewski, teraz zaś zostały po nim tylko kamienie, wynurzające się z ziemi, gdy ta się obsuwa. W tym dniu odbyły się również warsztaty „Będę mistrzem”, polegające na kształceniu i rozwijaniu koncentracji oraz umiejętności szybkiego czytania i efektywnego rozumienia czytanego tekstu. Jako kolejne odbyły się zajęcia z historii, języka polskiego i teatralne, w których brała udział szkolna grupa teatralna „Anty-dotum”.
Wieczorny seans filmowy zapoczątkowany został przez „Popiół i diament” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Opowiadał on historię młodego żołnierza AK, Maćka Chełmickiego, w którego rolę wcielił się przystojny Zbigniew Cybulski. Otrzymuje on rozkaz rozstrzelania sekretarza, lecz przypadek sprawia, że zabija kogoś zupełnie innego. Drugim i ostatnim tego dnia dziełem była „Golgota Wrocławska”, wyreżyserowana przez Jana Komasę. To spektakl należący do sceny faktu. Wraz z bohaterem zagłębiamy się w tajemnicę nigdy niewysłanych listów pisanych przez skazańców tuż przed wykonaniem śmiertelnego wyroku. Odkrywamy ukartowany proces i brutalne tortury wykonywane na poważnym dyrektorze ważnej państwowej instytucji, Henryku Szwejcerze. Jest to tylko jedna z wielu tragedii jakie wydarzyły się w tamtych czasach. Zmęczeni dniem pełnym wrażeń poszliśmy spać z nadzieją, że poranek zaskoczy nas czymś ciekawym.
I tak właśnie było, od samego rana masa nauki: najpierw zajęcia ze sposobów na szybszą i lepszą naukę, następnie wykład dotyczący okresu wojennego: literatury, twórców, zasłużonych postaci czy historii. Czytaliśmy wiersze, oglądaliśmy plakaty propagandowe oraz dyskutowaliśmy. Wieczór znowu wypełniony był filmem. Tym razem obejrzeliśmy obraz „Rewers” w reżyserii Borysa Lankosza. Jego akcja rozgrywa się we wczesnych latach pięćdziesiątych. Główną bohaterką jest Sabina, w której życiu brakuje mężczyzny i jej matka wraz z babcią za wszelką cenę próbują go znaleźć. Poznaje tajemniczego, przystojnego Bronisława, który odkrywa jej sekret. Film ukazuje nam przewrotność sytuacji, pokazując, że w tych czasach nie można było nikomu ufać, każdy mógł być szpiegiem, bano się donosicielstwa.
Środę rozpoczęliśmy od analizowania poezji Czesława Miłosza, określaliśmy cechy tyrana i szukaliśmy ich odbicia we współczesnym świecie. Po czytaniu wierszy przyszła pora na warsztaty dotyczące prawidłowego wykonywania map myśli, które każdemu z nas są bliskie, lecz dowiedzieliśmy się, że zazwyczaj wykonujemy je nieprawidłowo. Ostatni obozowy wieczór i ostatnie filmy… Pierwszy z nich to „Uwikłanie” w reżyserii Jacka Bromskiego oraz „Miś” Stanisława Barei. Do drugiego, niestety, nie dotrwałam, ze względu na późną porę. „Uwikłanie”, oparte na motywach powieści Zygmunta Miłoszewskiego o tym samym tytule, to kryminał.
Czwartek to ostatni dzień pobytu w Przemkowie. Po śniadaniu i szybkim wymeldowaniu się wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polkowic.
Ten wyjazd dał nam dużo do myślenia, nauczył wielu nowych, przydatnych umiejętności oraz poszerzył wiadomości związane z poezją, twórcami i historią ostatnich kilkudziesięciu lat. Zapoznaliśmy się z ciekawymi filmami, które każdy z nas starał się zinterpretować. Jestem bardzo zadowolona z tych kilku dni, które pokazały mi inne spojrzenie na wiele spraw. Mam nadzieję, że nie tylko ja mam takie zdanie.
Natalia Guresz, kl. II „c” LO