Tegoroczny Żak-Art zakończyliśmy mniej oficjalnie, gdyż poprzez warsztaty tańca współczesnego, które poprowadziła pani Małgorzata Rostkowska (instruktor tańca, studentka choreografii i technik tańca na Akademii Muzycznej w Łodzi).

 Tych, którzy liczyli, że od razu będą fruwać jak motyle, pani instruktor brutalnie sprowadziła na ziemię. I to dosłownie, bo podczas rozgrzewki wiliśmy się po sali gimnastycznej, rozciągając się do granic możliwości. Po tym ciężkim treningu zaczęliśmy wreszcie tańczyć, jednak również… na podłodze. Do końca nie zdążyliśmy się mocno zmęczyć, bo – inaczej niż w zeszłym roku – warsztaty zostały podzielone na dwa dni (po 2 godziny zajęć).

Problemy zaczęły się dziś rano. Siniaki, zakwasy, ale przy tym jeszcze wiele chęci na więcej. Niestety, rozgrzewka nas nie ominęła, a bolał każdy kontakt z podłogą. Wytrwałość i zawziętość były bardzo potrzebne - pani instruktor trafiła na mocnych zawodników, gdyż wszyscy dotrwali do samego końca zajęć, szybko zapamiętywali ruchy i starali się dokładnie je dopracowywać. Na szczęście nauczyliśmy się drugiego układu – tym razem w pionie. Przyniosło nam to ogromną ulgę. Nie zabrakło też elementów jogi na zakończenie oraz serdecznego uścisku każdego z każdym. Mimo że doskonali i profesjonalni jeszcze nie jesteśmy, to każdy starał się przezwyciężać swoje słabości i uczyć się kontroli nad własnym ciałem i jego ruchem.

Uczestników ubiegłorocznych warsztatów nie spotkało wielkie zaskoczenie, bo ćwiczenia i układy były podobne. Mimo wszystko warto było wziąć w nich udział, zrobić coś dla zdrowia i urody, aktywnie spędzić chociaż dwa dni. Myślę, że wielu z nas chciałoby to powtórzyć lub nawet ćwiczyć regularnie. Taką chęć wyraziła też nasza pani instruktor, która na koniec pochwaliła nas i powiedziała, że ma nadzieję, iż jeszcze będzie miała okazję z nami pracować. Na pewno byłaby to szansa na rozwijanie swoich talentów, ćwiczenie nowych umiejętności oraz duża dawka zdrowia.

Marta Budziarek