6 listopada 2014 roku dwudziestoosobowa grupa uczestników Hufca Pracy z Polkowic udała się na wycieczkę do Wrocławia. Celem wycieczki były warsztaty "My w wielkim mieście" (ewaluacja po spotkaniu z przedstawicielem Straży Miejskiej w Polkowicach na temat zasad ruchu drogowego).

W wyśmienitych humorach wyruszyliśmy w drogę. Pierwszym punktem programu była wieża widokowa Sky Tower. Budowla wywarła na nas niesamowite wrażenie, zadzieraliśmy mocno głowy w górę, aby zobaczyć jej szczyt. Ogromną, szeroką windą błyskawicznie dotarliśmy na 53. piętro. Z tarasu widokowego rozpościerała się panorama Wrocławia. Emocje sięgały zenitu na widok malutkich postaci ludzkich przemykających się pośpiesznie wąziutkimi uliczkami i miniaturowych samochodów. Ogrom tej aglomeracji, sięgającej po horyzont, unaocznił nam tempo życia Wrocławia. Nasz "hufcowy" kierowca, pani Anna Skupin, włączała się do ruchu, zmieniała pasy ruchu, jakby całe życie jeździła w tym mieście. Ci z nas, którzy mają już prawo jazdy, rozumieli, że za kierownicą siedzi mistrzyni. Wytyczoną przez uczestników trasą udaliśmy się do Panoramy Racławickiej. Podziwialiśmy unikatowe w skali kraju, a nawet Europy malowidło. W holu rotundy był czas na złapanie oddechu i zanurzenie się w dzieje Polski. Na wielkim obrazie rwą do boju konie i jeźdźcy, huczą armaty, palą się chłopskie chaty, umierają ludzie, a Bartosz Głowacki prowadzi chłopów na carskie armaty. Na całość boju spogląda wódz, Tadeusz Kościuszko. Przebieg bitwy, omówiony przez spikerkę, dodaje jeszcze większej dramaturgii, a patrzący nieomal słyszą bitewny zgiełk.

Nasza wizyta w przededniu Święta Niepodległości pozwoliła bardziej zrozumieć pełną poświęceń dla Ojczyzny drogę Polaków ku niepodległej. Rozdarci zaborami Polacy nie przestawali wierzyć, że będą mieć swój dom, swój język, swoje prawa… Pojawił się Józef Piłsudski, który - jak przed laty Tadeusz Kościuszko - zjednoczył naród i przyniósł mu wolność.

Spacer uliczkami Starego Miasta był powrotem do współczesności. Trzeba było napisać i wysłać kartki dla tych, którzy zostali w Polkowicach. Potem niezawodna pani Anna Skupin przewiozła nas Mostem Grunwaldzkim pod samo wejście do ZOO. Tu wszyscy już nie mogli doczekać się odwiedzin w Afrykarium. Choć na dworze panowała jesienna pogoda, już przy wejściu do pawilonu poczuliśmy tropikalny klimat.

Dwie godziny, które przeznaczyliśmy na zwiedzanie, minęły, jak z bicza strzelił. Podzieleni na małe grupy wsiąknęliśmy w Afrykę. Podziwialiśmy morskie głębiny Kanału Mozambickiego (rekiny, płaszczki, samogłowy), rafy koralowe Morza Czerwonego i pływające żółwie przyciągały oczy, a na Wybrzeżu Szkieletów defilowały kotiki i pingwiny. Dżungla równikowa (Kongo) była reprezentowała przez krokodyle, wydry i manaty. Powrót do umiarkowanego klimatu był dla wszystkich szokiem. Na szczęście mieliśmy podarowane przez Ośrodek Pomocy Społecznej w Polkowicach pyszne pączki.

Wyjazd z Wrocławia i powrót do domu minął nam na podsumowaniu zwiedzonych miejsc i planowaniu dalszych eskapad, bo młodzież chce zwiedzić nasze województwo. W rankingu miejsc ważnych dla naszej wycieczki bezapelacyjnie zwyciężyło Afrykarium (108 punktów), tuż za nim uplasowała się "Panorama Racławicka" (98 punktów). Starówka i uliczki wokół Rynku to trzecie miejsce (55 i 51 punktów). Do Polkowic wróciliśmy o godz. 20.00. "Miło znów być w domu!" – mówili uczestnicy.

Opracowanie: Maria Bardon
Zdjęcia: Mateusz Mazurczak